9 sierpnia 2017
Wielu z Was słyszało, wielu z Was gdzieś widziało, a wielu z Was po prostu tam było! Przystanek Woodstock to najpiękniejsze miejsce na ziemi. Miasto pełne wspaniałych, pomysłowych ludzi, które powstaje na zaledwie kilka dni. Tam w najdziwniejszej sytuacji poznajesz wspaniałe osoby, miłości na całe życie, przyjaciół z którymi się już nie rozstajesz. Na chwilę zapominasz o codziennym pędzie, o wszystkim złym co dzieje się wokół, zwyczajnie o tym nie myślisz. Twoi znajomi na te kilka dni stają się Twoją rodziną- razem jecie śniadania, spacerujecie, bawicie się, a gdy już wszystko się skończy, zaczynasz za nimi tęsknić. Warto cały rok czekać, żeby przeżyć ten klimat- posłuchać świetnych koncertów, postać w kolejkach, przeciskać się przez tłum i wiele by tu wymieniać!
To był mój siódmy Przystanek i jeśli się jeszcze odbędzie pojadę nie raz. Może mój Woodstock’owy reportaż nie spełnił moich oczekiwań, ale wyobraźcie sobie że idziecie sobie z fotografem do lidla po bułki, a on staje co pół minuty, żeby zrobić zdjęcia, bo wszędzie się coś dzieje- no właśnie, nie chciałam żeby ktoś umarł przeze mnie z głodu (m.in. mój mąż). Dlatego jak miałam okazję robiłam jakieś zdjęcia, bez moich aparatów nie mogę żyć, choć czasami mam ochotę walnąć nimi w kąt i od nich odpocząć. Czasem się nie da.
Mam nadzieję że moja fotorelacja choć troszkę się podoba, są tu moi znajomi i „obcy” mi ludzie. Może ktoś z Was się znajdzie!