7 lipca 2017
Sesja narzeczeńska Simony i Wojtka w polu maków wymagała wiele poświęceń. Gryzły nas komary, biegaliśmy z ciężkim taboretem, mało brakowało a zgubiłabym obiektyw, ale warto było. Dodam jeszcze, że maki wyrosły w polu po rzepaku, po którym przemieszczanie się było ogromnym wyzwaniem. Ale warto było! Na zakończenie sesji kilka zdjęć w bardziej komfortowych warunkach czyli pustych foliach, było już późno, ale daliśmy radę. Nic tylko dziękować gospodarzom, którzy udostępnili nam kawałek swojej posesji (niedaleko Raciborza, więc nie musieliśmy szukać daleko)